Dzień siódmy pada, pada deszcz...
Poranek był nawet słoneczny, ale tylko u nas, bo nad Trzema Koronami zrobiło się czarno tuż po naszej pierwszej kawie. Coś wisiało w powietrzu, bo maluchy spaly smacznie zaraz po drugim śniadaniu. Ich prawie trzygodzinna drzemka nam przyniosła całkowite wyluzowanie. Kawa na tarasie oraz gry karciane, książka, gazeta... Dlatego kiedy nagle ktoś zaczął turlać głazy nad naszymi głowami, a dzień zamienił się w noc, spokojnie usiedliśmy do pomidorowej. Lało cały dzień, niemal do osiemnastej, więc znowu zaczęliśmy grać w słowa i wyrazy podobne, pokrewne, w dokończenie zdań, a kiedy okazało się że w tv leci Noc w Muzeum, wszyscy cieszyli się, że dziś pada deszcz.
Kiedy tylko zaczęło się przejaśniać ruszyliśmy autem na poszukiwanie słońca. Turystyka samochodowa zaprowadzila nas do przystani w Czorsztynie i zobaczyliśmy takie piękne widoki, że słów nam brakowało. Jezioro i szczyty w chmurach białych, jakby ktoś mlekiem polał nam krajobraz. Słońce przywieźliśmy do domu i ulgę, że dzień się kończy. Jesteśmy leniwi jak każda rodzina, ale siedzenie cały dzień w domu z maluchami, jest mało atrakcyjne.
Są i plusy 👉obiad w domku, zwolnione tempo działania, znaleźliśmy przystań do której pewnie nigdy byśmy nie trafili. I obyło się bez niesnasek, wszyscy wiedzieliśmy, że będzie ciężko, ale każdy starał się, aby było dobrze.
Tydzień minął, siódmy dzień za nami. Bycie razem stało się rutyną i po prostu dzieje się.
Dostaliśmy powiadomienia o burzach w nocy na naszym terenie i zastanawiamy się jaka będzie ta noc 😂🤦‍♀️😀🏞️
Pięknego wieczoru 😀


Komentarze

Popularne posty