Dzień jedenasty druga lekcja odpuszczenia Dolina Chochołowska
Dzień jedenasty lekcja odpuszczenia po raz drugi Dolina Chochołowska, czyli Siwa Polana i Polana Huciska.
Gdyby człowiek wierzył we własne sny, gdyby nie skreślał ich i nie machał ręką. Gdyby nie mówił sobie na głos, że damy radę i jakoś to będzie...
Gdyby wierzył swojej intuicji, pewnie było by mniej stresów i problemów.
Mieliśmy idealnie zaplanowaną wycieczkę, najpierw ciuchcia a potem bryczką do Doliny. Wszystko zaplanowane tak, aby nikt się nie zmęczył. Mimo to oboje mieliśmy jakieś wątpliwości. Inni ogarniają to my przecież też.
Kto może zaplanować, że facet trzaśnie drzwiami i dwulatek przestraszy się straszliwie? Na tym etapie skończyły się nasze plany. Zaczęła się improwizacja. Do bryczki, do konika też nie dotarliśmy. Moczyliśmy za to ręce i stopy w potoku, jedliśmy najlepsze oscypki, spacer trwał trzy godziny, a my wróciliśmy umęczeni jak nigdy. Tak miało być. Jesteśmy mądrzejsi, a ja już będę zawsze słuchać swojej intuicji.
Na końcu trafiliśmy do rewelacyjnej karczmy i jedliśmy najlepszy obiad na całym wyjeździe. Pstrąga smażonego z żurawiną i masłem ziołowym. Do tego kawa, dzięki której przeżyliśmy i dojechaliśmy do domu bezpiecznie.
Jechaliśmy przez Chochołów i to była magia, cudowne miejsce pełne prawdziwych drewnianych domów. Każdy w góralskim stylu, z kwiatami, wiankami na drzwiach i historią.
Jutro odpoczywamy do południa 🙂
Dzisiaj doceniamy nasze niewygodnie łóżka i herbatę na tarasie 🥰
Gdyby człowiek wierzył we własne sny, gdyby nie skreślał ich i nie machał ręką. Gdyby nie mówił sobie na głos, że damy radę i jakoś to będzie...
Gdyby wierzył swojej intuicji, pewnie było by mniej stresów i problemów.
Mieliśmy idealnie zaplanowaną wycieczkę, najpierw ciuchcia a potem bryczką do Doliny. Wszystko zaplanowane tak, aby nikt się nie zmęczył. Mimo to oboje mieliśmy jakieś wątpliwości. Inni ogarniają to my przecież też.
Kto może zaplanować, że facet trzaśnie drzwiami i dwulatek przestraszy się straszliwie? Na tym etapie skończyły się nasze plany. Zaczęła się improwizacja. Do bryczki, do konika też nie dotarliśmy. Moczyliśmy za to ręce i stopy w potoku, jedliśmy najlepsze oscypki, spacer trwał trzy godziny, a my wróciliśmy umęczeni jak nigdy. Tak miało być. Jesteśmy mądrzejsi, a ja już będę zawsze słuchać swojej intuicji.
Na końcu trafiliśmy do rewelacyjnej karczmy i jedliśmy najlepszy obiad na całym wyjeździe. Pstrąga smażonego z żurawiną i masłem ziołowym. Do tego kawa, dzięki której przeżyliśmy i dojechaliśmy do domu bezpiecznie.
Jechaliśmy przez Chochołów i to była magia, cudowne miejsce pełne prawdziwych drewnianych domów. Każdy w góralskim stylu, z kwiatami, wiankami na drzwiach i historią.
Jutro odpoczywamy do południa 🙂
Dzisiaj doceniamy nasze niewygodnie łóżka i herbatę na tarasie 🥰
Wyglądacie całą rodzinką naprawdę pięknie. My w tym roku we czwórkę też wybraliśmy domki Chochołów, by lepiej zwiedzić dolinę. Mam nadzieję, że nawet nasz maluszek poradzi sobie z takimi przeprawami górskimi :)
OdpowiedzUsuń