Być córką...
Jakiś czas temu serwis audioteka.pl oraz redakcja Foch.pl zaprosiła mnie do konkursu na najbardziej kreatywny tekst o różnych aspektach kobiecości “Być matką, być córką w teorii i w praktyce”. Nie wzięłam udziału w konkursie, mimo że tekst powstał.
Mimo to publikuję swój tekst na blogu, bo akcja jest bardzo fajna.
Mimo to publikuję swój tekst na blogu, bo akcja jest bardzo fajna.
Być córką w teorii i praktyce…
„Co kupisz mamie na Dzień Matki?” –pytanie, które przez
wiele lat zadawały mi koleżanki w liceum. Normalne pytanie, naturalne dla
nastolatek. Dla mnie jednak było pytaniem koszmarnym, sztyletem wbijanym w
serce…Co ja wiem o byciu córką? Nic albo prawie nic. Kiedy mama pracuje od rana
do nocy i ma troje dzieci, dom, ogród i tysiące obowiązków, a do tego nie
okazuje uczuć, więź jest dosyć słaba. Jednak na tyle silna, by trzynastolatka
po śmierci jedynej ważnej kobiety w życiu, nie umiała się otrząsnąć…Wiecznie
wspominać, rozpaczać, przeżywać i cierpieć. Problem braku matki, która kocha,
uczy, wskazuje kierunek, jakby nie istniał dla mnie do momentu zajścia w ciąże.
Wcześniej doradzały mi koleżanki, jedna nauczyła mnie kupować biustonosze, inna
gotować rosół. Starsza siostra chodziła na wywiadówki i dawała wzór tworzenia
rodziny. Jednak kiedy poczułam ruchy swojego dziecka stałam się człowiekiem bez
przeszłości. Nikt nie mógł mi opowiedzieć jak wyglądały moje narodziny, czy
byłam zdrowa, jak się rozwijałam, jak ząbkowałam. Nikt nie wiedział co lubiłam,
a czego się bałam. Być córką w teorii to więzi rodzinne, miłość, wsparcie itp.
bzdety. W praktyce wygląda to tak, że nikt nie zna córki lepiej niż matka. Mnie
nie znał ani tata, ani siostra, ani chłopak czy później mąż. Córka w praktyce
to prawdziwa kalka swojej matki. Urodziłam dzieci i chciałam być swoją matką.
Zebrane w głowie wspomnienia stworzyły obraz matki idealnej. Pieczenie
ciasteczek, opieka, spacery, zabawy w ogrodzie…Opowieści specjalne dla moich
dzieci z serii jak to babcia robiła, więc i ja robię…Kolejne dziecko, tym razem
córeczka, zapiski dla dzieci jak wyglądał poród i ich pierwsze dni. Oczy malutkiego
dziecka zasłaniają cały świat. Brak czasu i dzielenie się na dwie części.
Matczyna miłość podzielona. Przestałam być córką, zaczęłam być matką dwójki
dzieci, zupełnie różnych, zupełnie innych. Syn i córka. Każde z nich ma jakąś
cząstkę mnie w swojej osobie. Przyszedł czas kiedy skończyłam wspominać,
roztrząsać i dzielić włos na czworo.
Stworzyłam nowe tradycje, moje z dziećmi, moje z córką, moje z synem…Nie
nauczyła mnie wybierać sobie biustonoszy ani jak się malować, odżywiać…nie
pokazała jak być kobietą ani matką. Mimo
wszystko dała mi silne, mocne podstawy, choć przez moment zboczyłam z właściwej
drogi kiedy szukałam jej ideału…Wspomnienia już nie bolą, a ja nie jestem
odwzorowaniem swojej matki, jestem jej lepszą wersją…czuję to…
Zobaczcie też film:
https://www.youtube.com/watch?v=Rd9Uhm_VfUk
Przygotowuję się również do recenzji audiobooka "Matko, czy możesz mieć wszystko".
Miłej soboty:)
Dzięki zs tę ważną chwilę refleksji:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tomaszowa... córka... matka
Tomaszowa Chata cieszę się, że się moj tekst Tobie spodobał. Myśle, że taka refleksja przyda sie każdej matce i córce :)
OdpowiedzUsuńja nie wzięłam udziału bo Paryż mnie pochłonął ...ale znam temat i Twój tekst...bardzo mi przypadł do gustu!
OdpowiedzUsuńto znaczy źle się wyraziłam...nakłonił mnie do refleksji...tak, tak właśnie to jest odpowiednie!
OdpowiedzUsuńMadeleine cieszę się, refleksja nad własnym macierzyństwem przychodzi dość trudno, mi samej sporo czasu to zajęło, a przecież bycie matką nieodzownie jest związane z byciem córką...
OdpowiedzUsuńWidać, że nie było łatwo. Ale takie właśnie drogi pod górkę są dla nas najlepszą lekcją i przynoszą najlepsze i wyczekiwane efekty. Trzeba zawsze szukać pozytywnych aspektów.
OdpowiedzUsuń