Wąwóz Myśliborski

PLANY
Kiedy przychodzą wakacje planujemy i to codziennie. Co roku jest inny pomysł, lubimy odnajdywać nowe ciekawe miejsca.
W poprzednią niedzielę mieliśmy jechać na taki spokojny spacer. Wybraliśmy Wąwóz Myśliborski.
Miał to być taki spokojny, rekreacyjny spacer. Położony blisko Jawora Wąwóz bardzo nas zaciekawił i zachęcił cieniem. Niedziela, bowiem była upalna. Sprawdziliśmy informacje o tym miejscu, jego położenie i długość trasy oraz jej jakość. Wybraliśmy nawet miejsce na obiad. Zapakowaliśmy do auta całą czwórkę, dwa plecaki pełne picia i przekąsek, a nawet koc piknikowy. Sprawdziliśmy pogodę i mieliśmy czas do 15, czyli pełne 5 godzin na marsz. Wybraliśmy trasę i ruszyliśmy wyśpiewując całą listę piosenek dla dzieci - Jedziemy do zoo..., Stary Rolnik fermę miał...
Planowo dojechaliśmy na parking, zajęliśmy miejsce zgodnie z wędrówką Słońca i opłaciliśmy parking.



LUDZKA POMOC
Zejście z parkingu zachęcało cieniem i szumem drzew. Po pięćdziesięciu metrach marszu dołączył do nas mężczyzna, który nie wzbudzał zaufania. Kiedy wszyscy na szlaku mijali nas z uśmiechem i powitaniem on zaczął nas przestrzegać przed Lawinami Błotnymi. Pojawiła się pewnego rodzaju konsternacja i wątpliwość- czy dobrze, że idziemy i zdecydowaliśmy się na taką trasę? Kto chciałby utknąć w lawinie błota?
Cóż pierwsza myśl dojdziemy tak daleko, jak się da. Jak się nie da to wrócimy.
Druga myśl, ktoś chce nas nastraszyć.
W 2019 roku dzieci mając dwa lata przeszły Wąwóz Homole w Pieninach. My od lat lubimy łazić po górach i wąwozach.

Z lawin błotnych widzieliśmy tylko duże kałuże. Być może były, ale my do nich nie dotarliśmy :) 

Zatem rozstaliśmy się z Panem na tyle szybko, żeby nasze nastolatki nie podłapały tematu i nie chciały od razu wracać.

ZACHWYT

Wędrówka wzdłuż potoku Jawornik oraz komisyjne odczytywanie tablic były pełne zabawnych sytuacji. Szumiało pięknie, błoto na szlaku było i nie ułatwiało spaceru. Wędrowaliśmy za rączki i robiliśmy tyle przystanków, ile trzeba było. Piękny, gęsty las zapewniał nam cień, był cudownie zielony, a wystające korzenie drzew były magiczne.




BAJKA

Dodatkową atrakcją były mostki, na których rzucaliśmy patyki i bawiliśmy się świetnie, obserwując czyj wypłynie pierwszy.




MAGIA
Do końca życia zapamiętam nasz odpoczynek na szlaku, gdy usiedliśmy na starym konarze, a mój syn wyjął harmonijkę i przygrywał nam do przekąsek. To była magia.
Ręce myliśmy w strumyku, a buty przeszły odgruzownie w domu :)



WIEKI
Szacunek i swego rodzaju zatrzymanie. Urok. Historia. Skały i wiekowe drzewa. Wiesz o czym mówię?  Modlitwa. Oddech. Małe dzieci...





PRZYGODA

Okazuje się, że przygodą może być brak mostka. A przeszkodą przejście przez potok.
Cudnie. Po prostu zdjęliśmy buty i przenieśliśmy w najbardziej płytkim miejscu dzieci przez potok. Nasz syn, mądry człowiek odszedł w drugą stronę i przeszedł o suchej stopie.
Uziemianie było na maksa. Lodowata woda była cudownym orzeźwieniem. Przygodą. Zabawą. Przez moment wróciły wspomnienia z Pienin, gdzie brodziliśmy w  każdym potoku.



ZMĘCZENIE

Adrenalina opadła i przyszło zmęczenie. Gorąc i wszelkiej maści bzyki dały o sobie znać. Ostatnie chwile w lesie budziły już znużenie. Jednak to był zabieg natury, zmęczyła nas by dać na prezent.
Wyjście z lasu zachwyciło widokiem. Widok wprowadził we wzruszenie, wdzięczność i modlitwę.






Dziękuję za nogi co mnie tu przyniosły...
Dziękuję za intuicję, co mnie tu przywiodła.
Dziękuję za swoją pewność, że wiem co robię i na ile mam siły.
Dziękuję za uszy, które słyszały śpiew ptaków, szum potoku.
Dziękuję za oczy, które pozwoliły mi to wszystko zobaczyć i zapamiętać.
Dziękuję sercu, bo ono już mówi mi, że tam wrócę.

Dziękuję mężowi, za cudowną wyprawę, jej całkowitą organizację i przepyszny obiad :)




Obiad polecam zjeść tutaj

Sokolarybka















Komentarze

Popularne posty