Kobieta z pasją. Wywiad nr 2 Wdzięczność,codzienność, planowanie, entuzjazm.


Witajcie:)!!
 Po tym, jak podjęłam decyzję o napisaniu własnej książki moje życie zmieniło się w bardzo wielu aspektach. Otworzyło się przede mną masę kobiet, ciągle poznaję kogoś nowego, a mój mózg rozwija się w tempie ekspresowym. Nie pamiętam już, w jakich okolicznościach weszłam na profil Edyty Niewińskiej- pisarki. Pamiętam tylko jej piękne oczy, które zrobiły na mnie mega wrażenie, cichy i spokojny głos i to ciepło. Postanowiłam kupić jej nową książkę, spotkać się z nią na spotkaniu autorskim i czerpać z niej ile się da :) Potem trafiłam do jej grupy pisarskiej i tu na spotkaniach na żywo oraz autentycznych treningach pisarskich poznałam ją troszkę bliżej. Uczę się teraz na kursie u Edyty i Małgosi, bo uważam, że człowiek piszący ciągle się musi kształcić. Mówi się, że znalazłam swoje plemię :)

Edyta mieszka w Andaluzji, tam odnalazła swoje szczęście i miejsce do życia. Tam tworzy i działa, tam się rozwija, celebruje i co najważniejsze pisze. Wszystko to robi z pasją, energią i całkowitym oddaniem sprawie. 
Jest pisarką z krwi i kości, nie ucieka od swoich czytelników. Wychodzi do nich z uśmiechem. KOBIETA Z PASJĄ- oto co mówi o życiu :)


@Florysztuka Edyto, poznałam Cię na spotkaniu autorskim z Twoimi czytelnikami. Dotyczyło ono Twojej ostatniej książki „Pod powierzchnią”. Jesteś pisarką, trenerką pisania. Powiedz mi czy czujesz się Kobietą z pasją? Jeśli tak to z jaką? Co dla Ciebie oznacza życie z pasją?
@EdytaNiewińska Wiesz, dla mnie pasją jest życie. Zrozumiałam to, kiedy mieszkałam przez osiem miesięcy na Gran Canarii. Mieszkańcy tej wyspy przyjmują wszystko z takim samym stoickim spokojem - radości, rozczarowania, smutki i sukcesy. A mi brakowało tam…. pasji do życia! Takiej, jaką znam z Andaluzji, w której mieszkam już sześć lat. Małych, codziennych radości i uniesień, nagłego zastrzyku entuzjazmu z powodu spotkania kogoś na ulicy, z powodu słońca które wyszło zza chmur czy kwiatów które zakwitły w ogrodzie. Ja tak mam, od zawsze, że ludzie patrzą na mnie z niemym pytaniem „No i co się tak cieszysz?”. Bo ja się cieszę życiem. Ale dopiero Gran Canaria mi uświadomiła, że nie wszyscy tak mają i że znalazłam „swoje plemię” w Andaluzji. Życie z pasją oznacza dla mnie nieustanne dostrzeganie dobrej strony życia i dzielenie się tym co mam. Czuję wdzięczność, że mogę doświadczać radości w prostych, codziennych sytuacjach.



@F Porozmawiajmy o twoim dzieciństwie. Miałaś w domu wzorce bliskich Ci osób, dla których pasja była istotna? Była całym światem albo jego wypełnieniem? Ktoś Cię zaraził jakąś pasją?
@EN Oj, to trudne pytanie… Szczerze mówiąc nie, w takim powszechnym rozumieniu pasji, która oznacza, że ktoś robi coś, bez czego nie może żyć i wcale nie musi być to jego źródło zarobkowania - to nie. W dzieciństwie widziałam ludzi szczęśliwych, zadowolonych z życia „bez powodu” albo wiecznie szukających dziury w całym. Ja byłam zadowolonym dzieckiem, które czasem ktoś próbował usadzić na miejscu i zarazić powagą. Nikomu się to nie udało, byłam uparta i obstawałam przy swoim. Kiedy dorastałam i zaczęłam być bardziej podatna na społeczne osadzanie w roli, zaczęłam uciekać w książki. Brałam najgrubszą książkę z domowej biblioteczki albo wypożyczałam coś w szkole i znikałam. Mogłam czytać godzinami, a świat dookoła przestawał mieć dla mnie znaczenie. Czułam, że jest to coś, co mnie pochłania i przenosi do zupełnie innego wymiaru. Wszystkie inne rzeczy robiłam wtedy automatycznie, bez sprzeciwu i zastanawiania się, byle tylko jak najszybciej wrócić do czytania. To był mój sposób na odcięcie się od rzeczywistości, która wcale nie była taka, jak oczekiwałam.


@F Doskonale Cię rozumiem. Ucieczka w książki, wiele razy uratowała mi życie. Powiedz mi to jak zaczęła się Twoja przygoda  z pisaniem? Kiedyś mówiłaś, że czułaś się pisarką jeszcze w liceum, pamiętasz ten czas?
@EN Tak, moje pisanie zaczęło się w liceum. Najpierw doceniono mój esej i wtedy dowiedziałam się, że umiem pisać i że jest to wyjątkowa umiejętność. Zaciekawiło mnie to, do tej pory myślałam, że wszyscy umieją pisać, więc zaczęłam eksplorować obszar dotyczący wyobraźni i przekładania swoich myśli na teksty. Po prostu zaczęłam pisać co mi przychodziło do głowy i rozdawałam to moim znajomym, a im się to podobało. Wydawało mi się, że wszystko jest w porządku - czytelnicy zadowoleni, można pisać dalej. Później, na studiach, zaczęłam pisać krótkie opowiadania i wysyłać je do magazynów literackich. Część z nich została opublikowana, założyłam więc, że moje pisanie jest w miarę dobre. I tak naprawdę pisałam, bo inni chcieli czytać, a zarazem nikt mi nigdy nie powiedział, że to co piszę jest złe. Wydawało mi się to bardzo proste i logiczne.


@F  Kiedy postanowiłaś, że napiszesz książkę? Czy był to ten moment, w którym stwierdziłaś, że bez pisania nie jesteś już w stanie żyć?
@EN To był bardziej moment w pisarskim rozwoju, kiedy zapytałam samą siebie „A czy ja umiem napisać książkę?” i postanowiłam sprawdzić. Najpierw to był tylko pomysł, nie miałam żadnego planu ani konceptu na książkę. Potem myślałam o zbiorze opowiadań, które miałyby jakiś wspólny motyw przewodni. W końcu przyszła do mnie historia, którą opisałam w debiutanckiej powieści „Kosowo”. Dopiero pisząc powieść zrozumiałam, jak ważne jest dla mnie pisanie. Odnalazłam w sobie tożsamość pisarki. Zrozumiałam, że spełnianie się w pisaniu, obecność procesu pisania i tworzenia jest bardzo ważną częścią mojego życia. Miałam też świadomość, że nie jest ważne, czy ktoś wyda tę książkę, czy może skończy ona jako kserówka krążąca wśród moich znajomych - tej części mnie, która pisze i tworzy nigdy nikt mi nie zabierze. To było poczucie takiego niezwykłego kontaktu z samą sobą, z tą bardzo autentyczną, konsekwentną, twórczą i kreatywną częścią mnie. Trochę tak, jakbym odnalazła siostrę bliźniaczkę i poczuła ulgę, że ona już nigdy mnie nie opuści. Poczułam wtedy siłę, że gdyby coś jej się stało, będę walczyć o nią jak lwica. 



@F  Jest mi to bardzo bliskie. Ja też właśnie poznałam swoją siostrę bliźniaczkę :) Często rozmawiam z kobietami i one bronią się przed znalezieniem pasji. Zawsze znajdują wymówki, dom, praca, czas. Co byś powiedziała koleżance, która jest na początku swojej drogi - szuka pasji, ale nie wie czy jest wystarczająco dobra, czy da radę. Ma niskie poczucie własnej wartości i nie wie jak ruszyć?
@EN Po prostu zrób to. Najważniejsze to wiedzieć po co. Pierwszym i najbardziej naturalnym „po co” jest pisanie dla przyjemności. I to wystarczy. Nie trzeba od razu zdobywać nagród, nie trzeba nawet tego, co tworzymy, pokazywać światu. Twórczość karmi nasze artystyczne dusze, a tym jesteśmy obdarzeni wszyscy. Nie tworzymy, choć jako dzieci opowiadaliśmy historie, śpiewaliśmy i rysowaliśmy. W którymś momencie przestaliśmy to robić, bo są ważniejsze rzeczy, którymi trzeba się zająć. Jestem przekonana, że w każdym wieku można wrócić do bycia twórczym. Tylko, że my najczęściej boimy się, że nam nie wyjdzie. Ale kto to oceni? Na początku tylko my sami. A zatem moja rada to tworzyć bez oceniania i tylko dla własnej przyjemności. Kto wie, może rozwiniemy swoją pasję do tego stopnia, że w którymś momencie przyjdzie czas na pokazanie jej światu? Ale na początku to nie ma znaczenia. Na początku to czas i przestrzeń tylko dla nas. Czerpmy z niej garściami, bo to niezwykła przyjemność.

@F Pasja to plusy i minusy. Co daje Ci pisanie, co jest bezcenne? Możesz nam też zdradzić jakieś minusy? Czy jest coś z czego musiałaś zrezygnować, aby pisać książki?
@EN Pisanie jest dla mnie naturalną częścią codzienności. Nie mam poczucia, że muszę z czegoś rezygnować. Życie jest pełne wyborów i dokonujemy ich na podstawie priorytetów. Moje życie i praca są podporządkowane pisaniu, bo tak je sobie zorganizowałam. Kiedy piszę powieść, rezygnuję na kilka miesięcy z życia towarzyskiego, a życie domowe jest podporządkowane mojemu rytmowi pracy. To kwestia odpowiedniej organizacji. Rezygnuję wtedy też z rozrywek, nie mam na to czasu, ale przede wszystkim w tym okresie nie są mi one potrzebne, nic nie wnoszą do codzienności. Największym kosztem jest to, że zdarza mi się wtedy zapominać o odpoczynku. Nie jest to jednak kwestia pisania, tylko mojej skłonności do przepracowywania się. Muszę się bardzo pilnować, żeby ta równowaga nie została zaburzona. Planuję wtedy dzień, czasami co do godziny, i w ten plan wpisuję odpoczynek. Nie zawsze wychodzi mi to dobrze. Wolę pracować, niż robić coś innego wiedząc, że czegoś nie skończyłam. Jestem obowiązkowa i dotrzymuję słowa, także danego sobie, ale kiedy muszę z czegoś zrezygnować, rezygnuję ze swojego komfortu. Co czasem źle się kończy, szczególnie w kontekście zdrowia.


@F Jakim jesteś typem pasjonatki? Jaką energią życiową dysponujesz i czy Twoja pisarska pasja nakręca Cię do działania?
Od dłuższego już czasu moja energia jest ustabilizowana. Wiem jak nią zarządzać i wiem, ile jej jest każdego dnia. Pisanie sprawia, że mi się chce. Codziennie chce mi się usiąść do komputera i pisać albo poświęcić czas na pracę koncepcyjną nad nową książką. Nie zastanawiam się czy ma to sens, czy jest komuś potrzebne. Pisanie jest częścią mnie, jest moją tożsamością, jest więc też moją codziennością. Nie znaczy to, że piszę codziennie - nie wystukuję na komputerze na przykład stu słów dziennie. Największa część pracy nad książką odbywa się „w głowie”. To okres pracy koncepcyjnej, kiedy pracuję nad szczegółami historii, nad postaciami bohaterów, nad konstrukcją opowieści. Samo pisanie to już ostatni etap, który zajmuje mi najmniej czasu, ale wymaga najlepszej organizacji dnia. Zdarzają mi się momenty „pisarskiego haju”, kiedy piszę i jestem cała zanurzona w historii. Ekscytuję się, kiedy napiszę ważną scenę i czuję całą sobą emocje moich bohaterów. Jestem wtedy w podróży, w innym świecie. Czuję jakbym żyła czyimś życiem i to jest fantastyczne. Myślę, że jestem typem pasjonatki systematycznej i uporządkowanej, która urządziła sobie życie tak, żeby mogła realizować pasję w pełni swojego potencjału. Piszę już dwadzieścia pięć lat, miałam więc na to wystarczająco dużo czasu.

@F Czy Twoim zdaniem kobieta w naszym społeczeństwie ma szansę się spełniać? My jesteśmy takie, że liczą się właściwie wszyscy, ale nie my. Jak zmienić ten schemat myślenia?
@EN Myślę, że to nie ma znaczenia, czy jestem kobietą czy mężczyzną - jak najbardziej mam szansę się spełniać. Myślenie „liczą się wszyscy, ale nie my” jest tak samo dane mężczyznom. Jestem przekonana, że taka osobowość przynależy pewnemu typowi wrażliwości, człowiekowi otwartemu na świat i innych. Oczywiście takim ludziom trudniej jest żyć i realizować swoje pasje, ale i im się udaje. Nie uważam, żeby do realizacji pasji potrzebne było mocne i dominujące ego. Ja też jestem wrażliwa na potrzeby innych i mam skłonności do stawiania ich potrzeb na pierwszym miejscu. Ale potrafię też prosić o pomoc i rozmawiać o tym, że potrzebuję czasu dla siebie i na pisanie. Potrafię  prosić o wsparcie w czasie pisania powieści i zakomunikować wyraźnie, jakiego rodzaju wsparcia potrzebuję. Problem przedkładania potrzeb innych nad swoje jest oczywiście w naszej kulturze przypisany kobietom, co nie znaczy, że mamy się temu schematowi podporządkować. Oczekiwania społeczne zmieniają się, możemy o tym rozmawiać z najbliższymi, powiedzieć im, że nie jest nam z tym dobrze, zakomunikować jasno czego potrzebujemy i co mogą dla nas zrobić. Z mojego doświadczenia wynika, że zbyt często liczymy na to, że bliscy się domyślą  i coś dla nas zrobią. Ja jestem za komunikacją - mówmy o tym, dyskutujmy, zgadzajmy się i nie zgadzajmy, ale nie zostawiajmy tak ważnej życiowo kwestii domysłom. Oczywiście często te rozmowy nie są łatwe, ale to cenna lekcja uczenia się bycia dla siebie dobrym i zadbania o siebie, w tym o swoje pasje. 




@F Pisarz musi umieć rozmawiać z ludźmi, ale też umieć mówić o swoich potrzebach, bo pisanie to długi i często wyczerpujący proces. Powiedz mi jak sobie radzisz ze spadkiem motywacji?
@EN W samej pracy raczej nie mam spadków motywacji. Wiem po co to robię i dla kogo. Mam grono czytelników, którzy czekają na moją kolejną książkę i wiem, że pisanie ma sens. Zdarzają mi się momenty, kiedy czuję ogromne zmęczenie i przytłoczenie nadmiarem obowiązków, co w trakcie pracy często przekłada się na emocje. Kiedy tylko uda mi się przebić przez mgłę emocji, widzę, że to mój i tylko mój problem polegający na tym, że nie dałam sobie odpowiedniej ilości odpoczynku, nie zadbałam o swoją psychiczną i fizyczną formę i teraz ponoszę tego konsekwencje. Jest to spadek energii na poziomie czysto fizycznym. Staram się już do tego nie doprowadzać. To nieustanna praca, która wymaga uważności i bardzo konsekwentnego działania.
Sposobem na to, żeby zapobiec spadkom formy - intelektualnym i fizycznym - jest planowanie dni i tygodni pracy pod kątem moich potrzeb na każdym poziomie i pilnowanie równowagi. Nikt mi tego nie zorganizuje, nikt nie zna mnie i moich potrzeb lepiej ode mnie.


@F Na koniec powiedz czy masz jakieś motto na życie? Życie z pasją?
@EN Przede wszystkim działanie - wszystko bierze się z działania. Obserwuję, że wiele osób chce, marzy, planuje ale na tym kończy się ich aktywność. W gruncie rzeczy jest dużo prawdy w powiedzeniu „Marzenia się nie spełniają - marzenia się spełnia”. Są różne formy działania, nie mam na to jednego przepisu. Dla mnie działaniem jest czasami wzięcie miesięcznego urlopu, żeby porządnie wypocząć, oczyścić umysł. Wtedy pozwalamy sobie na nic nie robienie, żeby potem móc wrócić z nową energią do tworzenia i pracy.  Działanie, równowaga i dbanie o siebie - to u mnie kluczowe elementy dobrego, spełnionego życia. Życia z pasją. 

Edyto bardzo Ci dziękuje za podzielenie się z nami swoimi myślami i pasją do życia. Myślę, że zainspirujesz tym wiele osób. Po raz kolejny rozmowa z Kobietą z pasją, potwierdza, że nie ma rzeczy nie możliwych jeśli mamy chęci, determinację i planowanie jest dla nas ważne. Wiele razy powtarzam, że "Marzenia się nie spełniają- marzenia się spełnia"i zgadzam się z tym w stu procentach:)  


Komentarze

Popularne posty