Lawendowe wrzeciona- czyli cykl jak zatrzymać z nami lato i terapia manualna...

Staram się jeszcze funkcjonować i coś robić. Siedzenie jest dla mnie mega nudnym zajęciem. Brzuch w ciąży bliźniaczej jest cięższy od pojedynczej ciąży. Do tego mój kręgosłup mimo masaży i ćwiczeń jogi, cierpi każdego dnia. Wszystko mamy już niemal gotowe :) i to cieszy. Jeśli chodzi o dzieci czekamy:) Parę rzeczy trzeba jeszcze kupić, ale bez nich też da się przyjąć maleństwa do domu! Kiedy rodziłam Natalię prawie dziesięć lat temu nie było ponad połowy tych wszystkich gadżetów dla rodziców. Radziliśmy sobie i było ok.
Jednak rodzic w dzisiejszych czasach umila sobie rodzicielstwo. Wszystko jest jakby inaczej. Niby podobnie, a jednak inaczej. Każdego dnia czuję wdzięczność za to, że mamy taras. Spędzam tu całe dnie. Siedzę i czytam albo leżę na leżaku i patrzę w niebo. Słucham ptaków i wiatraczków. Puszczam mantry na uspokojenie, uzdrowienie i ochronę. Dzieci to lubią, bo ewidentnie się uspokajają, tak samo kiedy masuję swój brzuszek. Będą pieszczochami:)  Lubię te ich zabawy dopóki nie bolą:)  Zaczynam też mentalnie szykować się do szpitala. Nie cierpię szpitali, mam do nich uraz, budzą się we mnie wszystkie lęki. Jednak w szpitalu, w którym mam rodzić czuję się dobrze i bezpiecznie, jestem dobrej myśli. Lęku i strachu się nie pozbędę, ale mogę nad nimi zapanować. Najbardziej brakuje mi starszych dzieci, które mają udane wakacje, do tego stopnia udane, że prawie nie dzwonią :)  Rodzic tęskni i myśli o dziecku bez względu na wiek dziecka:)
Kiedy wprowadzaliśmy się 8 lat temu do naszego domu, marzyłam o własnej lawendzie. Nie myślałam o wrzecionach czy innych dekoracjach z tego cudownego kwiatu, kupiłam sadzonkę i trzymałam w doniczce do jesieni, kompletnie nie wiedziałam co się robi z nią na jesień. Sadzonka przepadła. Tej zimy zaczęłam zgłębiać tajniki posiadania ogrodu, nie wystarczyła mi trawa i tuje, które uwielbiał mój były mąż. Ja chciałam mieć drzewa liściaste on iglaste, ja chciałam mieć kwiaty i trawy on kolejne świerki, cisy, itp. Przywoził je nie pytając mnie o zdanie. Dziś już mój ogród jest mieszany, ale wtedy wyglądał jak szkółka drzewek iglastych. Kolejna wiosna należała już do mnie zakupiłam pierwsze sadzonki lawendy i teraz co roku coś dosadzam. Tak ją lubię, że najpierw sadzę do donic na tarasie, a potem przesadzam jesienią do rabaty. Od jakiegoś czasu robię tez tylko dla własnej przyjemności wrzeciona i bukiety z lawendy. Nie są idealne jak te na sprzedaż, bo ja nie mam czasu nad nimi siedzieć wiele godzin, ale są moje. W zeszłym roku nauczyłam robić je moją córeczkę, było to dla niej stresujące doświadczenie, bo oczywiście chciała zrobić je idealnie. Dopiero po moich tłumaczeniach zaczęła odbierać to jako zabawę:) Nie musimy być idealne, ani robić wszystkiego perfekcyjnie. Ba nawet nie powinniśmy!! tak to się tyczy również mężczyzn. Tego uczę i syna i córkę. Jak coś robisz to rób dobrze, wystarczy do życia. Nie musisz mieć wszystkiego na bardzo dobrze!! Ja całe życie od szkoły podstawowej wybierałam sobie dziedziny, w których mogę być dobra, bardzo dobra i wspaniała. I tak jest do dzisiaj. Myślę, że w ten sposób zostawiam też przestrzeń  dla innych, przestrzeń,w której mogą być wspaniali:)  

Przydługi ten wstęp:) 
hmm...zatem wrzeciona robi się zawsze ze świeżo ściętej lawendy, dobierając gałązki o jednej długości i w liczbie parzystej.


Robimy bukiecik, wstążką o długości około metra związujemy kwiaty tuż pod kwiatostanem.


Potem odwracamy kwiatami w dół i wywijamy gałązki, tworząc koszyczek.


Przeplatamy wstążkę co dwie gałązki, raz góra, raz dół.


Wykańczamy zawijając wstążkę i robimy kokardkę. U mnie wstążka mogłaby być cieńsza, ale użyłam do tego to co miałam w domu.  Dla mnie liczy się zabawa:)  i jak zwykle terapia manualna przynosi najlepsze efekty:) każda pałka znajdzie miejsce w łazience, a ja będę szczęśliwa w grudniu, kiedy przypomnę sobie jak siedząc na tarasie, piłam mrożoną herbatę z pokrzywy i pisałam do Was tego posta. Będę pewnie wtedy zajęta moimi dziećmi i między karmieniami, będę robić wianki na Boże Narodzenie:)

Przesłanie od mnie w tym poście dla Was: nie musicie być idealne we wszystkim:) bawcie się życiem i znajdźcie dziedzinę, w której nikt Was nie pokona:) resztę zostawcie dla innych!! a jeśli dopadnie Was zły humor, pracujcie manualnie, możecie wyszywać, możecie malować, pisać, robić zdjęcia...ważne by robić to z pasją i dobrze się przy tym bawić:)



Miłego dnia:)
Basia

Komentarze

Popularne posty