I tak dzień za dniem...
Moje czasoumilacze grudniowe...
Wstaję o 6.30...jest ciemno, ledwo jestem w stanie otworzyć oczy, ale cudowna kawa o zapachu np. ciasteczek migdałowych, stawia mnie na nogi...staram się minimum dwa razy w tygodniu poćwiczyć na siłowni:)potem praca...
a kiedy wracam do domu, rozpalam wszystkie światełka, piję gorącą herbatę, wieczorem rozpalamy w kozie, szykujemy grzane wino: do wina wrzucamy pomarańcze, jabłka, goździki, cynamon, wanilię, na spód kubeczka warto wrzucić parę rodzynek, które przechowuję w słoiku, zalane spirytusem:) wino smakuje cudownie!! dwa kubeczki i robi się ciepło,
Kalendarz adwentowy to cudowny wynalazek, każdy wieczór mam zajęty z dziećmi. Wykonujemy zadania, jedno po drugim:)
a potem siadam w swoim foteliku i czytam, teraz też szukam dietetycznych przepisów u Moniki Morozowskiej,
I tak dzień za dniem:) z wyskokiem na Jarmark:) oczywiście to też było zadanie adwentowe:)
Miłego dnia;)
Pozytywne carpe diem uprawiasz. Warto pielęgnować takie chwile, bo one stworzą aurę czasu, kiedy będziemy już (mam nadzieję) bawiły wnuków. Fajna sesja zdjęciowa:)
OdpowiedzUsuńMagda staram się łapać chwile:)buziaki
OdpowiedzUsuń