Ten 2020...

     Cały 2020 rok jest jak moje wczorajsze ciasto imieninowe dla męża. Niewyrośnięte, oklapłe i nie zachęca do jedzenia. Karpatka straciła góry (mimo odczekania w piekarniku) i cóż̇... Robiona z serca... Ale w środku smaczna i pachnie obłędnie wanilią. W rozpaczy i rozpędzie machnęłam tradycyjnego Murzynka i mam nadzieję, że przynajmniej on będzie wyglądać́, jak nie to chociaż̇ smakować́, wszak dałam najlepsze kakao... Zatem, gdyby tak było można machnąć́ ten 2020 jeszcze raz, ale inaczej z innymi smakami, emocjami, przeżyciami. Byłoby bosko, ale tak się nie da.  A tu już koniec. Do Sylwestra podchodzę tak, jak inni do Walentynek. Święto miłości uwielbiam, a wszelkie bale mnie irytują, nudzą, napawają wręcz obrzydzeniem. Dlatego od lat nie korzystam. Nawet domówki mnie męczą. W tak ważną noc mam ochotę o wiele bardziej na spokój i ciszę. Tej u nas nigdy zbyt wiele. W Sylwestra również̇, zbyt mało. Fajerwerki mam co sobotę, a mniej więcej od dwóch tygodni sąsiedzi strzelają regularnie z każdej strony. Tańczę codziennie, więc też mnie to nie zachęca. W tą noc, przełomu od kilku lat siadam i robię sobie podsumowanie. Od trzech lat razem z dziećmi (nastolatki) i każdy z nas ma swoją listę planów na Nowy Rok. Mi pozostało tylko jedno zadanie do zrobienia, moja córka też jednego nie wykonała (ale sorry wymuszenie kupna jej przez nas żółwia? Ma wyobraźnię choć́ przyznam byłam blisko, blisko...) najstarszy syn na koniec roku zmniejsza stos wstydu w postaci książek, do listy męża, boję się zaglądać́, bo on cały rok działał na pełnych obrotach. W tym roku planuję mapę marzeń́, dosłownie kilka celi, ale nic nowego, ekstrawaganckiego. Mam zamiar dobrze się bawić́. Dalej pisać́, tworzyć́, celebrować́. Usiądę też do listy moich sukcesów. Nauczyłam się wypisywać́ wszytko co miesiąc, a teraz stworzę listę roczną, by siebie docenić́ i móc przez rok wyciągać́ dla siebie wsparcie w kryzysie. Karpatka zdecydowanie w tym roku na tej liście się nie znajdzie, ale to, że nie oszalałam z całą czwórką wiosną i zimą w domu to sukces. Może oszalałam, ale tego nie widzę? Jeszcze świecę mam zamiar sobie zrobić́ i zamknąć́ ten rok w kredensie, ale zanim to zrobię wyciągnę z niego wszystkie piękne chwile. Nie przegapię żadnej.

 Ja wiem, że dla niektórych to podsumowanie roku jest stratą czasu, podobnie jak dla mnie impreza w Sylwestra. Jednak od kiedy nie wychodzę w Sylwestrową Noc, tylko skupiam się na sobie w taki magiczny wieczór, jakoś́ mi lepiej. To znaczy, że piękne życie mam w sobie. W Nowy Rok, kolejny już̇ raz o poranku wybiorę się na spacer z mężem, wysłucham Koncertu Noworocznego, jeśli się odbędzie. Wejdę w styczeń́ na luzie i bez negatywnej energii, tych którzy nie są zadowoleni na koniec roku z siebie, z życia, z czasów.

Tobie też tego życzę, własnego wyboru po prostu. Ktoś́ się mnie kiedyś́ zapytał, kto Cię tak skrzywdził, że Sylwka nie lubisz? Sylwka lubię tylko tego mojego. Na moich zasadach. Ale pójdziesz jeszcze kiedyś́ na imprezę mamo? Kiedyś́, może tak.

 Tak to w sumie spuścizna poprzednich lat. Teraz czas na wyciągnięcie wniosków z 2020. Czego nauczył Cię ten rok? Jakie emocje, uczucia u Ciebie dominowały, jakie wartości, jakie poglądy? Czego nowego się nauczyłaś́? Z czym wygrałaś́? Ci Cię najbardziej rozśmieszyło? Jak poradziłaś́ sobie ze strachem, stresem? Jak wielkie ryzyko podjęłaś́? Ile razy powiedziałaś́ nie? Ile razy komuś́ pomogłaś́? Jaki jest Twój spokój, Twoja recepta na zło dookoła? Jak dbasz o siebie? W jakim miejscu żyjesz? Czy ludzie wokół Ciebie Cię wspierają? Czy umiesz dawać́ czy tylko brać́? Co wzbudza Twój zachwyt?

 To moje pytania na koniec roku. Może i Tobie się przydadzą.

PS. Muszynek urósł i pękł. Jest za to wybitnie czekoladowo - czekoladowy




Moją drugą książkę pt. Malowane Życie kupisz tutaj 


Komentarze

Popularne posty