Smak szczęścia

Każdy z nas doskonale zna to uczucie, kiedy musimy z kimś porozmawiać, a rozmowa nie będzie łatwa. Ten ścisk w gardle, łomotanie w sercu i panika czy wszystko będzie potem dobrze. Ja wczoraj znowu musiałam odkręcać przeszłość, mocno związaną ze śmiercią mojego męża. Trzy lata jak go ze mną nie ma, a ciągle wiszą jeszcze jakieś sprawy, które muszę prostować. Każda taka sytuacja powoduje u mnie panikę i histerie. Boje sie urzędów, banków i tego typu instytucji. Budzą we mnie te wszystkie emocje, które pojawiły sie wraz z jego odejściem. Organizm doskonale pamięta uczucie strachu, każda komórka zwija sie, ciało się napina i boli. Ręce mam mokre, w oczach bezsilność. Dziś już znam sposoby na swoje reakcje. Dziś już umiem je rozchodzić. Bardzo ważne jest dla mnie wsparcie najbliższych mi osób, bardzo ważne są słowa wsparcia i zrozumienia, czasem milczenie, czasem głupawka. Wczoraj przed kolejnym ważnym spotkaniem, postanowiłam pójść na spacer. Oglądałam stare kamienice, ludzi, słuchałam odgłosów miasta. Wyciszyłam umysł obrazami. Po spotkaniu postanowiłam się nagrodzić samotną kawą w jednej z moich ulubionych kawiarni. Na spotkanie dotarłam wyciszona z nadzieją, że wszystko uda mi sie pomyślnie wytłumaczyć. Zadziałało, skutki będę widzieć za parę tygodni, ale odniosłam osobisty sukces. Zmierzyłam się ze swoim strachem, obawami, zachowałam spokój i profesjonalizm. Wyszłam z lekkim sercem. Oczywiście mój organizm zareagował bólem głowy, napięciem mięśniowym, osłabieniem i sennością. Dałam mu kolejną godzinę z kawą i ciastem. Wyobraźcie sobie jak musiałam wyglądać, gdy kelnerka stwierdziła, ze nie dodała mi cukru do kawy, bo zestaw był mocno słodki, ale jak tak na mnie patrzy to chyba mi ten cukier doniesie, bo widać potrzebuje go...oczywiście za cukier podziękowałam. Wypita kawa i ciasto smakowały choć nie tak jakby mi smakowały na spotkaniu z przyjaciółka. Telefony do przyjaciół po wyjściu podniosły mnie na duchu. Wracałam do domu pieszo, karmiąc oczy i dusze miejskimi obrazami. Wrócił spokój. Suche ręce. Normalny oddech. Chce nauczyć swój organizm tego, żeby złe chwile zapomniał. Chce z wczorajszego dnia pamietać tylko to uczucie lekkości. Poszłam do księgarni. Nakarmić swoją dusze. Oglądałam książki i je dotykałam. Na jednym ze stojaków zobaczyłam jeden jedyny egzemplarz książki Agniszki Maciąg pt. Smak szczęścia. Pomyślałam, że u mnie będzie mu lepiej. Wyszłam z księgarni z książką. W domu zatopiłam się w pierwszych rozdziałach. Dziś śmiało mogę powiedzieć, że ja bardziej potrzebowałam tej książki niż ona mnie...
Wróciłam do domu zupełnie spokojna o naszą przyszłość. Cokolwiek się dzieje, nie dzieje się bez powodu...


 

Miłego dnia:)

Komentarze

Popularne posty