tożsamość
Minęły chyba najbardziej znienawidzone przeze mnie od lat święta...nie płakałam, cieszyłam się tymi co żyją, kochałam, tuliłam i śmiałam się...płakała Natalka, smucił się przez chwilę Kacper...te święta z premedytacją poświęciłam mojej mamie. 22 lata temu odeszła, długo chciałam wierzyć, że nas opuściła dla wspaniałych podróży albo przystojnego nowego faceta, śniłam o tym jak ma nową rodzinę, jak wraca po latach by z nami porozmawiać...to tylko sny...całe dzieciństwo niemal wyparłam...nie wiem o sobie nic...tato nie pamięta zbyt dużo, zresztą mało go było kiedy ja rosłam, był za to obecny po wszystkim i przez całe moje życie od mojego 13 roku życia. Nie pamięta jednak jak jadłam i co lubiłam, kiedy zaczęłam chodzić, jakie było moje pierwsze słowo, nie pamięta mojej ulubionej sukienki ani przytulanki...ja też nie pamiętam, siostry również, a przecież to dla człowieka ważne, ja pamiętam wszystko z wczesnego dzieciństwa moich dzieci...o sobie nie wiem nic...tato za to pamięta mojego pierwszego chłopaka, pamięta mój upadek z konia, bo stał obok, moją maturę i ślub ... to ja też pamiętam. Natalka rozpacza, że nie pamięta tatusia...a tak by chciała, żeby wrócił, ocierałam jej łezki i tuliłam tak jak mało kiedy ktoś po śmierci mamy tulił mnie. Tak bardzo wiem co czuje, tak bardzo chciałabym, żeby moje dzieci miały lepiej...pojechałam w sobotę do taty, zjedliśmy wspólnie obiad, ciasto, herbatkę, a potem zrobiłam coś czego nigdy jeszcze nie zrobiłam...z kredensu wyjęłam stare zdjęcia i szukałam mamy...trzy zdjęcia jak byłam malutka, trzy zdjęcia jak miałam 8 lat...kilkanaście jej zdjęć z młodości, ślubne rodziców. Siostra i dzieci, tato patrzyli na mnie ze strachem, wśród nich były również moje zdjęcia z malutkimi dziećmi, zdjęcia z mojego ślubu...nie zawiesiłam się na nich, bo je mam w głowie, szukałam mamy, dzieciństwa, swojego śmiechu, zapachu pieczonego ciasta, kompotu z rabarbaru, grzybobrania, potwierdzenia tych paru wspomnień w mojej głowie...po co piszesz bloga, po co tak intymnie? dzieci...niech one chociaż mają potwierdzenie jak bardzo je kocham...
Blog to swoisty pamiętnik, czemu nie miałabyś sobie przypomnieć za jakiś czas, o czym myslałaś teraz, jak się czułaś. Dobrze, że go piszesz.
OdpowiedzUsuńBlog to też pewien rodzaj terapii...Basiu byłam w ten weekend koło Was i dużo o Was myślałam, ciepłe wibracje przesyłałam :))))
OdpowiedzUsuńJesteś niesamowita. za każdym razem podziwiam Cię jeszcze mocniej....
OdpowiedzUsuńJesteście wspaniałe:) dziękuję, Magdo właśnie tak traktuje bloga, jak pamiętnik, Madeleine moje zycie będzie jeszcze długo terapią same w sobie. Herbato jestem taka jak chyba być powinnam jako matka i kobieta, tak myślę:) dziękuję:) buziaki
OdpowiedzUsuń