Magia Świata jest nam dana, gdy się rodzimy dostajemy ją w prezencie od Stwórcy. Potem wszystko zależy od naszego przewodnika.Jeśli ma otwarte oczy duszy i widzi więcej, więcej słyszy, a często o tym mówi, jeśli nam to przekaże i poda rękę na drodze życia, to to piękno będzie dla nas widoczne. Magia Świata nie będzie się do nas dobijać i walić pięścią w drzwi. Burza z piorunami może i wejdzie do domu przez otwarte okno, ale raczej kawy z nami nie wypije. Piękno, aby go doświadczyć musi wyjść z nas. Musi dostać zielone światło na taniec w deszczu i głośny śmiech. Mały listek może być tylko materiałem roślinnym lub wachlarzem, królowej elfów. Baśń może w naszym świecie zaistnieć pełną magią i to nie koniecznie z Czerwonym Kapturkiem. O czym ja piszę? Część z Was wie co mam na myśli, część przypuszcza, że wie o co mi chodzi. Jakaś część zapewne myśli, że po prostu masakra i nie da się tego czytać. Pewnie każdy ma rację. Uwielbiam wyjeżdżać z domu i szukać Magii Świata. Zabieram zawsze ze sobą dzieci, żeby poczuły, zobaczyły i przeżyły. Kocham ten wspólnie spędzony czas, choć z czwórką bywa trudno. Od kiedy są z nami maluchy wybieramy się blisko i w miejsca ogólnie dostępne, jednak nawet w takich miejscach znajdujemy magię. Najczęściej są to góry, bo ja tylko w górach czuję się ze sobą dobrze. Morze jeszcze oswajam. Zabieram Was dzisiaj do Dusznik Zdrój. Małe miasteczko idealnie nadaje się na weekend we dwoje lub przyjaciółką, a już najbardziej z rodzinką. Tym razem jedziemy do Schronisko Pod Muflonem strona przyjaciół schroniska. W internecie przeczytacie o tym miejscu chyba wszystkie najważniejsze informacje, ja tylko powiem czego sama doświadczyłam- Miła obsługa, pomocna, życzliwa i wesoła, czyściutki przewijak w damskiej toalecie, pyszna kawa, rewelacyjna szarlotka, choć dla nas była wielką zagadką co tam dano oprócz jabłek. Starsze dzieci rozkoszowały się fasolką po bretońsku. Wszystko fajnie, bo z bliźniakami zwiedzanie najczęściej kończy się na zakotwiczeniu w jakiejś knajpie, ale my dorwaliśmy ławeczkę i stół i kolejne godziny podziwialiśmy widoki, jedliśmy, rozmawialiśmy i szukaliśmy Magii. Obiekt wiekowy, właśnie w remoncie, dopiero zostały wymienione szyby, ale kto by się skupiał na budynku? To co przed nim było cudowne, mój mózg odpoczął, moje oczy też. Parę zdjęć zostało, ale najwięcej to kadry w mojej głowie. Jedziecie? Polecam, ach ja tam chętnie wrócę:) a pisałam, że było 14 stopni w pierwszym dniu lipca?

Komentarze

Popularne posty