Kobieta kobiecie-jak to różnie bywa.

Uwielbiam pracę z kobietami,  uwielbiam ich energię i kreatywność, potencjał i chęć do podejmowania nowych wyzwań i zadań. Już na blogu kiedyś pisałam, że tak jak siła jednej kobiety potrafi mnie zgnieść jak robaka, siła drugiej i jej pomocna dłoń dodają mi skrzydeł. Moja praca miała miejsce głównie z kobietami, Panny Młode to trudne kobiety, ale większość z nich miało dużą empatię oraz potencjał twórczy. Po śmierci mojego męża to Kobiety dały mi siłę. Otoczona przyjaciółkami, miałam z kim obgadać wszystkie problemy, smutki, opiekowały się mną każdego dnia. Telefony były gorące i rano i wieczorem, odwiedzinom nie było końca.  W całym tym czasie poznałam mnóstwo kobiet. Zaczęło się od pierwszych szkoleń pt. Kobieta zakłada firmę i co dalej...siadałyśmy w ośmioosobowym kręgu i po dziesięć godzin dziennie zdobywałyśmy wiedzę i czerpałyśmy ze swoich historii. Potem szukałam innych form samorozwoju i spotkań z kobietami. Byłam na bardzo wielu takich spotkaniach. Sama organizowałam warsztaty dla kobiet, robiłyśmy np. świąteczne wianki. Zakończeniem mojej terapii było wystąpienie jako prelegentki w grudniu 2016 na jednym z takich spotkań. Opowiadałam o sobie, o tym jak radziłam sobie po śmierci męża i ile dla mnie znaczy robienie np. wianków oraz różne prace twórcze.  Krąg kobiet i moje świadectwo było czymś niesamowitym:) Moje emocje i wzruszenie będę pamiętać zawsze.
Dziś 32 tydzień ciąży, a ja spędziłam całą sobotę na chyba ostatnim dla mnie w tym roku spotkaniu dla kobiet.  W hotelu Sofitel we Wrocławiu dnia 8.07.2017 roku odbyło się "Spotkanie w Kobiecym stylu" organizowane przez Sweetpartners.  Kiedy zobaczyłam prelegentki wiedziałam, że muszę tam być. Wiedział doskonale o tym mój mąż, który zadeklarował stan gotowości w razie, gdybym czegokolwiek potrzebowała!! zadeklarował, że w razie potrzeby mnie zaniesie, przywiezie jedzenie, picie lub po prostu potowarzyszy mi w czasie lanczu.  Okazało się to zbyteczne:) byłam tak podekscytowana, że czułam się fantastycznie.



Wyświetlanie image002.png

Widzicie kto był? W sumie było pięć Pań, ale to te trzy miały największe moce. Ja pojawiłam się tam głównie dla  Agnieszki Maciąg.  Jednak to Pani Magda Malicka doprowadziła mnie do łez, ona a właściwie jedno z jej ćwiczeń.  Było prawie 200 kobiet, energia cudowna, spotkałam kobiety tak samo energetyczne jak ja, tak samo ciepłe, twórcze, mające swoje doświadczenia...łzy leciały kiedy z dziewczyną obok telepatycznie miałyśmy sobie opowiedzieć coś o sobie. Nie wiem czy telepatia istnieje, ale 1,5 minuty wpatrywania się w przeszklone oczy Gosi, to był mocny czas:)  
Dagmarę Skalską poznałam na ostatnim spotkaniu Projekt Egoistka we Wrocławiu, na którym był jej mąż Tomasz Skalski. Jego gry na gitarze i piosenki nie zapomnę...ich wspólna walka o jego życie oraz jego śmierć dotykała mnie bezpośrednio. Kiedy zmarł płakałam, bo wiedziałam, co ona czuje, co się dzieje z jej sercem i duszą...każdą kolejną książkę połykałam. Okazało się, że jesteśmy w swoim wdowieństwie bardzo podobne. Tak samo jak ja postanowiła być szczęśliwą i dawać ludziom wsparcie. Kiedy w sobotę zobaczyłam piękną i szczęśliwą Kobietę, która w oczach ma to samo co ja historię serca i błysk, poczułam spokój i jej energię. To było piękne. Kolejna książka Dagmary wraz z dedykacją czeka na swój czas.
Jeśli chodzi o Agnieszkę Maciąg kocham ją jak tysiące kobiet za jej spokój i harmonię, za to że pomogła mi odtworzyć mój dom i ciepło w nim na nowo.  Po śmierci Artura mój dom był pusty i zimny, moja kuchnia była pusta, mimo iż miałam dzieci, nie potrafiłam zmusić się do gotowania. Szkolne obiady i fast food zastąpiły nam wspólne obiady i smaczne ciasta. Podświadomie zapalałam w domu pełno świec, szukałam ciepła. Włączałam muzykę i tuliłam dzieci. Dopiero po roku zaczęłam gotować dla zaproszonych przyjaciół, a potem bardzo oszczędnie przyjmowałam w domu Tomasza, który odwiedzał mnie i dzieci, a dziś jest moim mężem. Na pierwsze nasze święta uciekliśmy w góry, w hotelu nie musiałam przygotowywać świąt. I stało się, trafiłam na bloga Agnieszki Maciąg.  Przepadłam. Kupowałam kolejne książki, stawałam się coraz silniejsza i bardziej ciepła, bardziej kobieca. Święta stały się dla mnie przyjemnością, piekę i gotuję według przepisów Agnieszki, moja córeczka ćwiczy ze mną jogę według Agnieszki, słuchamy mantr i czuję jak szczęście do mnie przychodzi. Spotkanie Agnieszki Maciąg i poczucie jej energii, to był magiczny czas dla mnie. Obiecałam sobie, że jeszcze się spotkamy.
Pani Agnieszka Tomczuk, również była fantastyczną prelegentką i jej opowieść szczerym, ciepłym świadectwem. Utwierdziła mnie w przekonaniu, że dobrą drogą idę:)
Pierwsza prelegentka pani Katarzyna Sekscińska opowiadała o SLOW FASHION & Smart Shopping ideas, dała mi do myślenia. 

Cała impreza była na najwyższym poziomie, niczego nie brakowało, a usytuowanie w samym prawie Rynku Wrocławskim to strzał w dziesiątkę, choćby ze względu na możliwość zjedzenia obiadu w cudownym miejscu. Organizatorki tworzą fantastyczny zespół i dały z siebie wszystko. Piękne były podziękowania w formie cudownych bukietów. Podkreśliło to rangę wydarzenia i uczyniło bardziej wzniosłym. Wszystkim Paniom gratuluję!!


Cóż mam nadzieję, że moja relacja, choć bez zdjęć zachęciła Was do takich akcji. Kobiety są wspaniałe. Mają moc i energię, muszą się tylko  odnaleźć. Często mówimy o tym, iż są okrutne i plotkują, ubierają się dla koleżanek, podrywają mężów itp. Jasne takie też się zdarzają, ale najlepszy jest zdrowy rozsądek, chęć wejścia w krąg kobiecy i danie sobie możliwości poczucia przepływu niesamowitej energii.

Obiecuję sobie, że jak tylko będę mogła to będę w takich imprezach uczestniczyć:)

Pozdrawiam Was Piękne Kobiety:)
Basia


Komentarze

Popularne posty